tag:blogger.com,1999:blog-7262473430580255491.post4405367496695204610..comments2023-06-07T15:36:00.849+02:00Comments on Artur Nowaczewski: Dwa dni w Kielcachartur nowaczewskihttp://www.blogger.com/profile/12101618090188131827noreply@blogger.comBlogger3125tag:blogger.com,1999:blog-7262473430580255491.post-9700125690492232622014-02-14T02:06:05.706+01:002014-02-14T02:06:05.706+01:00Do wielbicieli gówniarzy
Kto się za tego typu po...Do wielbicieli gówniarzy <br /><br />Kto się za tego typu poezyję nie obraża <br />Niech się sam za gówniarza uważa. <br /><br />Przeglądam duchem wszystkich wielbicieli moich twarze <br />I myślę sobie, o psiakrew!, czy wszyscy są gówniarze? <br />A zwłaszcza kilku najbardziej wiernych! <br />(tych gnatem zdzieliłbym po zadzie równo!) <br />Takich urzeknie, proszę pani, najohydniejsze nawet gówno! <br />Tacy powiedzą, że nawet szmira to jakieś wprost prawdziwe cacy, <br />Byle by tylko podpisane było S i I Witkacy!, <br />Ach, bo Witkiewicz tak dobry jest i doskonały, <br />Że nie wiadomo już, czy nawet on oddawał kały! <br />Może on nie srał i nie robił pipi, <br />Taki On ach!, genialny jest! <br /><br />Ci wielbiciele pełni są bezkrytycznego, ach!, zachwytu, <br />Bez względu na to, ach!, czy dzieło wyszło z głowy mej, czy też z odbytu, <br />Czy w uniesieniu twórczym umysł mój klarowny był jak jakaś, proszę pani, wieczorna, ta tak zwana, ach!, poświata, <br />Czy też mój mózg trawiły wszystkie narkotyki świata, <br />Łącznie z odorem dorożkarskich bud i stęchłych bram, <br />Które tak dobrze są mi znane, lecz nie z Kielc, <br />bo muszę wyznać, ach! że nigdy nie bywałem tam. <br /><br />A prawdziwy przyjaciel powiedziałby, Ignacy, pewien utwór ci uwłacza, <br />Ja dla twojego dobra takie gówno wrzucę tam gdzie jego miejsce, czyli wprost do sracza, <br />To choć od dawna jestem, proszę pani, ten tak zwany zimny trup, <br />Takiemu mógłbym nawet wskazać własny grób! <br /><br />Ale nie! Znalazł się wielbiciel , baran zatwardziały, <br />Co pewien utwór mój, psiakrew! wyłuskał, fuj!, jak gniazdo pluskiew spod powały, <br />I ścierwo mi się, proszę pani, wywróciło w grobie, <br />Gdy ten wielbiciel gówniarz użył wiersza mego, o psiakrew!, <br />By wyblwać z pyska swoje fobie, <br />Fobie, którymi zionie jak ohyda i śmierdząca zmora, <br />Że człowiek widzieć może go jedynie jako cuchnącego własnym sosem, ach, potwora, <br />Więc zamiast śpiewać, ten wielbiciel witrolejem sika w pyski, gębą sra, <br />Gdy mu muzyczka skądsiś gra. <br /><br />A przecież każdy by się poznał nawet na Borneo lub w Afryce czarnej, <br />że w tekście tym są głównie jakieś substytuty marne, <br />I tak ohydna wprost intencji małość, forma, ach, wulgarna, <br />Gdzie metafizyk głąb wypiera, ach, namiastka wprost koszmarna, <br />Że to nie przejdzie, w każdym razie to jest fe, <br />A do tego napisane nie krwią, ale gównem, bardzo źle! <br />Ja nawet nie chcę tego! ! Nie! Nie! Nie! <br /><br />Dlatego błagam wielbicieli moich, och!, psiakrew! gówniarzy, <br />Niechaj zamilkną, ach!, ta szmira niech się ze mną nie kojarzy, <br />A spośród tych gówniarzy wszystkich, panie Raj, <br />Panu zabraniam wielbić siebie naj!, <br />Bo niedługo, ach, zapomną wszyscy żem autorem "Matki" oraz "W małym dworku" <br />I pamiętać będą tylko o tym grafomańskim, ach, potworku, <br />I mnie tak sobie będą wyobrażać - symbol, jako szczyt ohydy, <br />Jako jakiś Paramount najgorszej pseudo-literackiej brzydy. <br /><br />I nie chcę, potąd wielbicieli mam, co z tyłka sączy im się mowa w śliskim kłamstwie, <br />W zaczajonej za nim złośliwości, chęci krzywdy <br />I zlekceważenia, ach!, i zwykłym chamstwie. <br />I tak nie znoszę w ogóle obłudnych gówniarzy, <br />Ale gdy mymi wielbicielami śmieli być - <br />Tym gorzej! Precz ode mnie, gatunku wraży! <br />I niech mi się Raj nigdy więcej nie ukaże, <br />(wolę z czartami w piekle po wsze czasy tkwić <br />I w najpiekielniejszych wprost stosunkach z nimi być!), <br />A wielbicieli mych gówniarzy wszystkich w kupie - <br />zwalę gnatem dla ekonomii po olbrzymiej wspólnej dupie. <br /><br />Proszę mi wybaczyć, że nie składam <br />własnoręcznego podpisu, ale, <br />jak powszechnie wiadomo, <br />jestem, o, psiakrew!, w fazie daleko posuniętej <br />dematerializacji. <br />Do pisania używam medium.Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7262473430580255491.post-85919733003928774322011-06-25T11:42:53.339+02:002011-06-25T11:42:53.339+02:00PS Zresztą podobnym zaskoczeniem w tym roku była d...PS Zresztą podobnym zaskoczeniem w tym roku była dla mnie Zielona Góra, wszakże dużo mniejsza.Jaremahttps://www.blogger.com/profile/07563982196666667842noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7262473430580255491.post-71893415900595229772011-06-25T11:42:05.658+02:002011-06-25T11:42:05.658+02:00Kielce są zaskakująco ładne. Odwiedziłem je w zesz...Kielce są zaskakująco ładne. Odwiedziłem je w zeszłym roku w maju, po drodze na Podkarpacie. Mając w pamięci wiersz Witkacego "Do przyjaciół gówniarzy" wyobrażałem sobie "jakiś Paramount ohydnej, małomiasteczkowej brzydy". A tu zaskoczenie. Sienkiewka naprawdę przyzwoita, gdzieś pomiędzy łódzką Pietryną a deptakami podkarpackimi. Reszta - senna jakby i spokojna. Pamiętam też setki pięknych dziewcząt w białych bluzkach i spódniczkach - bo tego dnia była matura...Jaremahttps://www.blogger.com/profile/07563982196666667842noreply@blogger.com