wtorek, 6 grudnia 2011
Urywek
Dojrzewałem literacko w czasach, kiedy cień zaangażowania literatury w ideologię był "obciachem". Jeśli już mi coś wtedy (dziesięć lat temu) przeszkadzało to brak szacunku dla szeroko pojętego sacrum. Dzisiaj zaangażowanie jest trendy a młoda literatura często ma napęd ideolo i się tego nie wstydzi. Wolę pozostać jednak niedzisiejszy i twardo obstaję za tym, że tworzenie literatury pod tezę to obciach i działanie koniunkturalne. Takim koniunkturalizmem gardzę. Jeśli literatura ma coś w życiu naszym znaczyć, to musi się różnić od publicystyki. Bronią literatury (w tym poezji) są w odpowiednich proporcjach (kolejność przypadkowa): styl, wrażliwość, tajemnica, rytm, doświadczenie, śmiech. Dziesięć lat temu myślałem, że mam jakieś ideały. Dzisiaj jestem sam sobie sterem, żeglarzem i undergroundem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Problem z młodymi polega na tym, że oni twierdzą, że to nie jest pod żadną tezę, że oni piszą, bo piszą (zgodnie z zasadą, że ideologia prawicowa to ideologia, a ideologia lewicowa to nie ideologia, tylko twórczość wolna od ideologii...). Osobiście popieram to, co piszesz. Żadnej ideologii, lewicowej czy prawicowej, tylko doświadczenie. Bez tego literatura będzie kłamać.
OdpowiedzUsuńPrzed laty opublikowałem w tomiku Commodore wiersz o płodzie w słoiku, który pokazał nam nauczyciel od biologii. Był to zapis autentycznej sytuacji sprzed lat, którą bez komentarza zamknąłem w wierszu. Spotkałem się z opinią, entuzjastyczną zresztą, kolegi o skrajnie lewicowych poglądach, że napisałem znakomity wiersz "antyaborcyjny". Problem leży myślę w języku, którym mówimy o literaturze. Język się zmienił. Nie pisałem pod tezę, bo nie mieści się to w moim systemie literackich wartości; u nich natomiast tak. To dyskretna różnica.
OdpowiedzUsuńpowiedzą Ci, że sam dobór tematu już jest pisaniem pod tezę ;) to jest dyskretny urok braku możliwości dotarcia do intencji autora...
OdpowiedzUsuń