Choć czyszczenie wiersza z siebie jest mi bardzo bliskie, to jednak mam wrażenie, że nie jest to do końca możliwe. Bez względu na to, jak będziemy się starać zniknąć, schować w czasie przeszłym, trzeciej osobie, liczbie mnogiej, czy gdziekolwiek indziej — i tak tam będziemy.
Nie ma Twojego wiersza bez Ciebie. Nie znikniesz, możesz co najwyżej starać się utrzymać bezpieczny dystans, być najbardziej jak to możliwe przezroczysty.
jak pisał Barthes, autor "jest miejscem kilku zapamiętanych szczegółów". zatem "czysty" wiersz w powyższym ujęciu zawiera to, co nie zostało zapamiętane.
Chociaż bywają też wiersze powstałe właśnie z "zabrudzeń"...
OdpowiedzUsuńInteresujące spostrzeżenie.
OdpowiedzUsuńWynikło chyba z przekonania, że wiersz to jest coś, co nas przerasta...
UsuńI chyba tylko takie wiersze warto pisać.
UsuńChoć czyszczenie wiersza z siebie jest mi bardzo bliskie, to jednak mam wrażenie, że nie jest to do końca możliwe. Bez względu na to, jak będziemy się starać zniknąć, schować w czasie przeszłym, trzeciej osobie, liczbie mnogiej, czy gdziekolwiek indziej — i tak tam będziemy.
Nie ma Twojego wiersza bez Ciebie. Nie znikniesz, możesz co najwyżej starać się utrzymać bezpieczny dystans, być najbardziej jak to możliwe przezroczysty.
Tak, właśnie przezroczystość, bo zakłada ona jednocześnie bycie, ale takie, żeby nie zasłaniać. Trafnie to ująłeś, o to mi chodziło:)
Usuńjak pisał Barthes, autor "jest miejscem kilku zapamiętanych szczegółów". zatem "czysty" wiersz w powyższym ujęciu zawiera to, co nie zostało zapamiętane.
OdpowiedzUsuń