"Nie boli mnie nigdy krytyka, a interesuje. Boli mnie tylko niezrozumienie"
Jerzy Giedroyć w liście do Andrzeja Bobkowskiego
Ludzie przyzwyczajają się do czyichś poglądów – bardziej niż sam zainteresowany. Raz przyczepią jakąś łatkę i są później wierni temu wyborowi. Od środka, od strony głównego bohatera wygląda to zupełnie inaczej – to dynamiczny, żywy proces. Coś kumuluje się bardzo długo, a potem wystarczy jedna kropla, żeby przeważyć. Nie tyle poglądy się zmieniły, bo jeśli tylko ktoś jest wierny swoim zasadom – to jest tu jeden constans, kręgosłup; ale zmieniło się umocowanie, obudowanie tych poglądów, zasad. Oczywiście większość ludzi pozostaje na poziomie powierzchownych płycizn; powtarzanych sloganów, trzymania z jednymi przeciw drugim, większość ludzi chce się utwierdzać i utwierdza się w twierdzach podobnych im powierzchowności. Także powierzchowne i teatralne są ich wolty i zdrady. To z jazgotem takich osobowości, które nie mają w gruncie rzeczy nic do zaoferowania wciąż musimy się stykać, to nimi jesteśmy epatowani. Można całe życie czytać rzeczywistość jak kryminał – poszukiwać ręki mordercy. Ale rzeczywistość nie jest kryminałem, ani melodramatem, rzeczywistość jest jak – dajmy na to – Doktor Żywago, skomplikowana, wielowątkowa, pełna fatalizmu, niechcianych przypadków, jest sumą błędów i niespełnień. Z własnym nagromadzonym przez lata rozpoznaniem rzeczywistości pozostajemy sami – bo jest ona nieprzekładalna, jest tylko nasza, tylko dla nas jest aktem dramatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz