czwartek, 27 lutego 2014

"Zginę w cudzym kraju..."

Artykuł o bohaterze Majdanu Serhiju Nihojanie już w całości dostępny na stronie "Gościa Niedzielnego". Napisałem go miesiąc temu, gdy Berkut zaczął strzelać do uczestników Majdanu. Serhij był jednym z pierwszych bohaterów, których już dziś nazywają "nebesną sotnią" (niebiańską sotnią). Od początku byłem przekonany, że pamięć o Serhiju będzie żywa, że jego imieniem będą nazywać ulice. I tak, niewątpliwie będzie. Podczas pożegnania poległych puszczano łemkowską pieśń żałobną "Pływie kacza".  Dziś już mówi się o niej jako "hymnie nebesnoj sotni". Choć powstała w innym kontekście, zestawiona z losem Serhija, którego rodzina uciekła dwadzieścia lat temu przed wojną z Górskiego Karabachu, brzmi szczególnie przejmująco. Jej tekst wklejam poniżej. Posłuchać pieśni można tu.

Гей, пливе кача по Тисині,
Пливе кача по Тисині.
Мамко ж моя, не лай мені,
Мамко ж моя, не лай мені.
Гей, залаєш ми в злу годину,
Залаєш ми в злу годину.
Сам не знаю де погину,
Сам не знаю де погину.
Гей, погину я в чужім краю,
Погину я в чужім краю.
Хто ж ми буде брати яму?
Хто ж ми буде брати яму?
Гей, виберут ми чужі люди,
Виберут ми чужі люди.
Ци не жаль ти, мамко, буде?
Ци не жаль ти, мамко, буде?
Гей, якби ж мені, синку, не жаль?
Якби ж мені, синку, не жаль?
Ти ж на моїм серцю лежав,
Ти ж на моїм серцю лежав.

środa, 19 lutego 2014

W sprawie Majdanu. Nikt nie każe lajkować. Przynajmniej nie kłamcie

Dzień w dzień patrzę przez okna Internetu na Ukrainę, na Majdan. Na rzeczy przerażające, na ludzi pozostawionych samych sobie przez tzw. zachodni świat w konfrontacji z bandycką władzą. Szukam relacji świadków, oglądam facebookowe profile ukraińskich kolegów po piórze, transmisje z Kijowa, gdzie cerkiewne modlitwy unoszą się ponad dymem z płonących barykad. Rozumiem ukraiński na tyle, by wysłuchać, co mówią politycy z sceny Majdanu, by usłyszeć jak Majdan oddycha w internetowych rozmowach, w zamieszczanych zdjęciach, komentarzach bezpośrednich uczestników zdarzeń. Rozmawiałem, korespondowałem z tymi, którzy na Majdanie byli, zarówno Ukraińcami, jak i Polakami. Tak, też o prawym sektorze i lękach z naszej wspólnej przeszłości z czasów II wojny światowej. Cóż poza tym - garść lektur, trochę literatury, poezji ukraińskiej, trochę książek o Ukrainie pisanych przez Polaków teraz i dawniej. Niewiele, bardzo niewiele, wciąż za mało i za mało. Wszystko wciąż ze środka ciepełka. Starczy na sklecenie jakiegoś artykułu w prasie, na jakieś chwilowe zatrzymanie kadru na pojedynczych osobach, zwyczajnych uczestnikach dramatu. Niewiele można zrobić, ale nie wolno tracić Ukraińców z oczu, trzeba myśleć o nich, szczególnie tych, których poznało się osobiście lub w korespondencji - to absolutne minimum. To, co myślę o postawie Polaków w tych dniach zachowam dla siebie. To nie jest tekst o nas albo o tych, za których się wstydzimy. Czasem trzeba wytknąć nosa poza siebie. Po prostu. Chciałem powiedzieć Ukraińcom, jeśli czytają ten tekst, trzymajcie się, nie dajcie. Zasługujecie na państwo lepsze niż władza Janukowycza. Na państwo normalne. Jest wielu tutaj, którzy myślą tak jak ja i którzy popierają Was z całego serca. Jakikolwiek byłby wiek, XXI czy XIX, czy kontynent jest zapełniony przez monarchie, federacje czy państwa narodowe, pozostajemy w środku swoich ojczystych języków. I jeśli chcemy zrozumieć coś z życia sąsiada, trzeba do jego języka zajrzeć, próbować wysłuchać go bez tłumaczenia. Ze świadomością, że pewne rzeczy są nieprzetłumaczalne. Są jednak i takie, które nie giną w przekładzie. Dlatego przytaczam to, co napisał ukraiński rzeźbiarz Hennadij Titow: Przecież nikt wam nie każe nas lubić. Jak na obiekt westchnień możemy wyglądać zbyt ekstremalnie. Proszę tylko – traktujcie nas poważnie. Jeżeli nie możecie pomóc, przynajmniej nie kłamcie na nasz temat. I nie pomagajcie tym, którzy kłamią. Wystarczy, że jest nam wstyd za własne państwo.

poniedziałek, 17 lutego 2014

"Nowe Książki" - Mieczysław Orski recenzuje "Dwa lata w Phenianie"

W numerze 2/2014 miesięcznika "Nowe Książki" ukazała się recenzja "Dwóch lat w Phenianie" autorstwa redaktora naczelnego "Odry" Mieczysława Orskiego. Nie jest to sprawozdanie-relacja  odwiedzającego trudne do poznania miejsce na ziemi (...) Jest to natomiast opowieść inspirowana wspomnieniami z egzotycznej wizyty, lecz uzupełniona późniejszym, bogatszym o wiedzę dorosłego obserwatora, jego komentarzem i nadto żywo, zajmująco przekazana - pisze m.in. krytyk. Wskazuje też na szczególne znaczenie czasu, kiedy przebywałem w Phenianie (lat 1989-91).

poniedziałek, 10 lutego 2014

Aleksander Kopiński - recenzja "Dwóch lat w Phenianie" w "Rzeczpospolitej"

W "Plusie Minusie" - dodatku do "Rzeczpospolitej" z 8-9 lutego 2014 ukazała się recenzja Dwóch lat w Phenianie autorstwa Aleksandra Kopińskiego„Dwa lata w Phenianie" to bowiem bildungsroman na opak, mówiący o wiecznej niedojrzałości, niedostępności prawdziwego poznania, niemożliwości nawet opowiedzenia o swoim Grand Tour. Mało tu opisów lokalnych osobliwości, żadnych przeżytych przygód. Niewiele też zdobytej wiedzy, poza znajomością rosyjskiego, i ważnych doświadczeń, oprócz może pierwszego zakochania, no i solennych lekcji truda, którego jedynie marną namiastką były zajęcia praktyczno-techniczne w polskiej szkole. - pisze m.in. krytyk. Całość tekstu można przeczytać tu.

niedziela, 2 lutego 2014

Recenzja "Dwóch lat w Phenianie" na blogu "Litera Tura"

Na blogu Litera Tura można przeczytać recenzję "Dwóch lat w Phenianie" pt. Niziurski w Korei:
A skąd Niziurski, nieżyjący już bóg powieści młodzieżowej, pisarz osobny, kreujący w swoich książkach podszyty absurdem świat polskiej szkoły czasów Peerelu? Choćby stąd, że szkoła w „Dwóch latach w Phenianie” istnieje i jest podobnie nonsensowna, chociaż czasem bardziej normalna niż ówczesne placówki edukacyjne w Polsce. Prowadzona w języku rosyjskim dziecięco – młodzieżowa Alma Mater była siedliskiem nauczycielskich oryginałów i – rzecz jasna – groteskowych sługusów systemu, którzy rękami i nogami bronili się przed przyjęciem prawdy, że oto Imperium właśnie rozpada się na ich oczach - pisze autor bloga, Druh Boruch. Całość można przeczytać TU