Jest to sprawa najzupełniej normalna. Nie mogą ci dyktować, kim jesteś, bo będziesz się ciągle
tłumaczył kim nie jesteś. Wszędzie możesz spotkać ludzi „prawdziwych”.
Prawdziwych Polaków, prawdziwe kobiety, prawdziwych mężczyzn, prawdziwych
katolików, prawdziwych kibiców, prawdziwych humanistów, poetów prawdziwych, prawdziwych odmieńców, prawdziwych sukinsynów, normalnych
ludzi, prawdziwą miłość, prawdziwą realizację, prawdziwe marzenia. Wszędzie
spotkasz władzę przymiotnika, tylko że przymiotniki doczepiają ci inni a ich język
krąży wokół kilku rzeczowników, które przyporządkowują cię do zbioru. A w
zbiorze jak to w zbiorze. Ci bardziej, ci mniej. Ci na czele, w czubie tabeli a ci w strefie spadku.
Czasami jest tak, że sam sobie stawiasz kapliczki, wstawiasz do nich stereotypowe ikony. Ikonę stabilizacji. Ikonę kontestacji. Ikonę sukcesu. Ikonę patriotyzmu. Ikonę męskości. To prawda, z czasem przychodzi się zgodzić na jakieś formy. Ale nie „:bo tak trzeba”, ale z samego siebie, gdy wypływa to z nas naturalnie. Formie autentyczność nadaje dopiero dojrzałość. Ona do jednych przychodzi wcześniej, do innych później. Do innych nie przychodzi wcale.
Cóż. Nigdy nie mieszka się w pokoleniu. Na szczęście! Pokolenie się
skończyło w momencie, gdy zdałeś maturę. Dalej następuje proces rozdrobnienia.
Chwilowych sojuszy. Chwilowych wspólnot. Cyklicznych rozpadów. Kłopotów z zatrudnieniem. Twoim życiem nie
jest pokolenie, ogólny wzorzec, ale te kilka więzi, z których można zbudować
gniazdo, wspólny weekend, wyjazd na wakacje. Twoim życiem jest to, co stałe, co
nie podlega modzie, sezonowości, kryzysowi, wynikom wyborów. Nawet chwilowym porywom uczuć targających to w prawo, to w lewo. Wtedy co zostaje? Kilku członków rodziny, przyjaciół, kilka pasji, kilka
wartości, których nie można się wyrzec. I to ognisko, do którego się wraca.
Które się nawzajem podtrzymuje, żeby grzać się przy ogniu. Nikt rozsądny nie
powie, że ten ogień to tylko ciepełko. To wysiłki, zwątpienia. Twoja twarz
staje się w tym ogniu, to bywa bolesne, ale piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz