wtorek, 19 lutego 2013

Krzysztof Kuczkowski o Kutabuku


W Toposie nr 6 z 2012 roku znalazła się recenzja płyty Kutabuka. Naczelny pisma pisze tam m.in.:

Poeta wygłaszający swoje teksty na tle technopodobnych rytmów traktowany jest w świecie popkultury jak nieszkodliwy maniak, w świecie literatury zaś – z pobłażaniem, na które – co tu dużo mówić – najczęściej solidnie sobie zasłużył. Zdarzają się jednak wyjątki od reguły. Takim wyjątkiem jest Kutabuk Artura Nowaczewskiego i jego przyjaciół.

Dlaczego ten krążek miałby być wyjątkiem? Dlatego, że nie znalazłem na nim ani odrobiny efekciarstwa, chęci zaznania estradowej glorii, łatwego sukcesu. Kutabuk jest projektem artystycznym, którego podstawą są świetne wiersze autora Elegii dla Iana Curtisa i proste pomysłowe ścieżki dźwiękowe Jakuba Nogi – sitar i Jacka Stromskiego – bębny, kalimba, ektar, tungna. (…)

Bohater wierszy Nowaczewskiego mógłby powtórzyć za słynnym songiem Gershwina I Got Rhytm. Co by to była za wędrówka, która nie miałaby rytmu albo która nie odbywałaby się w rytmie, czy – używając innego terminu muzycznego - w tempie. Płytę otwiera rytmiczny łoskot bębenka i tekst pt. Rytmy widoków o czytelnym przesłaniu: wszystko jest rytmem. Zaraz potem rytmiczny (Jack) Kerouac, którego bohaterem jest jeden z najwybitniejszych członków Beat Generation, autor m.in. W drodze i Włóczęgów Dharmy. Pierwszy set kończy Taniec ducha, wiersz „co mknie bez celu”. Bez celu, ale za to w litanijnym rytmie, który zamienia się w prawdziwy taniec derwisza na… Krakowskim Przedmieściu. Rytmiczna orgia sięga apogeum w wierszu Bębny Jacka Oltera, tekście napisanym w hołdzie fenomenalnie utalentowanemu perkusiście. (…) „Bębny Jacka Oltera brzmią nieprzerwanie” – powtarza poeta – „wśród zaplatających się na trawnikach/ pędów kiełkujących tramwajów;/ nieprzerwanie, nieprzerwanie”. Muzyk, który był rytmem, stopił się z krwiobiegiem natury, z rytmem miasta, z rytmem świata. I żyje.

(…) Nie wiem, bo wiedzieć nie mogę, na jakim etapie drogi jest bohater wierszy Nowaczewskiego i czy w ogóle na tej drodze są etapy. Wiem tylko tyle, że uparcie przemierza coraz to nowe przestrzenie i że dzięki temu powstała najbardziej chodzona polska płyta, najbardziej chodzona poezja.

Całość tekstu na łamach pisma. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz